Coraz więcej słyszy się o najnowszej produkcji Amazon Prime pod tytułem Władca Pierścieni. Pierwsze informacje pojawiły się jeszcze kilka lat temu i mówiły jedynie o ogromnym, rekordowym budżecie, jaki postanowiono przeznaczyć na projekt. Może się wydawać, że twórcy mają wszystko to, czego potrzeba do murowanego hitu. Ogromne pieniądze, prawa do śródziemia — najpopularniejszego świata wytworzonego ręką pisarza i swobodę produkcji. Czy to wystarczy, żeby przynajmniej dorównać hitowi HBO, który rządził niepodzielnie przez tyle lat? Amazon uprawia zakłady na ogromną skalę. To jak automaty do gier — albo się uda i zgarnie ogromne pieniądze, albo przegra i poniesie straty. Zapowiedzi są wręcz spektakularne i jeśli pieniądze przełożą się na jakość produkcji, to Amazon Prime może znacząco zbliżyć się pod względem użytkowników do Netflixa i HBO.
Fenomen Gry o Tron
Ostatni odcinek Gry o Tron wyemitowano w 2019 roku. Serial pojawił się dosłownie znikąd i zawładnął sercami praktycznie wszystkich fanów seriali. Produkcja powstała na podstawie genialnego, ale nie aż tak bardzo dobrze znanego (wtedy) na świecie cyklu książek Pieśń Lodu i Ognia i przynajmniej w teorii nie zanosiło się na to, żeby seria produkcji HBO praktycznie zawładnęła światem na osiem lat, kiedy to serial był emitowany. Król był tylko jeden i nikt nawet nie mógł podejść do tronu, żeby go odbić. Od premiery ostatniego odcinka minęły już 2 lata i przez ten czas nie pojawił się żaden nowy pretendent. HBO postanowiło utrzymać swoje miejsce na szczycie i zaplanowało już kilka pobocznych seriali w świecie wykreowanym przez George’a R.R. Martina. Fani książek wiedzą czego mogą oczekiwać, ponieważ najbliższy serial ma opowiadać najpopularniejszą historię opisaną w książce Ogień i Krew — Wojnę Smoków.
Gra o Tron była ceniona za nietuzinkowe podejście do fabuły i doskonałą realizację. Twórcom udało się stworzyć uniwersalny serial, który mógł pochłonąć każdego — bez względu na preferencje. Nie ważne, czy ktoś lubił takie realia, brutalną i przesiąkniętą erotyzmem fabułę, czy łamiące serce zwroty akcji — scenarzyści napisali tę historię w taki sposób, że fascynowała każdego. Dlatego, jeśli ktoś jeszcze nie przekonał się do tego fenomenalnego serialu, powinien nadrobić zaległości — przynajmniej przed premierą serialu ze świata Władcy Pierścieni. Należy w tym miejscu oddać hołd George’owi R.R. Martinowi, ponieważ scenariusze do pierwszych sezonów opierały się przede wszystkim na jego powieści. Dopiero pod koniec twórcy zostali zmuszeni do odejścia od pierwowzoru i ostatnie odsłony serii powstawały nie na podstawie książek, a konsultacji z pisarzem.
HBO przeznaczyło na wyprodukowanie serialu od 10 do 15 milionów dolarów na odcinek. Wszystkich epizodów było 73, więc można mówić o pełnej kwocie, wynoszącej około 700-800 milionów dolarów. Szacowany zwrot nie jest znany, ale mówi się, że może wynosić około 3,5 miliardy dolarów, więc jest o co walczyć.
Wyścig o tron — wkracza Władca pierścieni
Prace nad serialem idą pełną parą. W końcu pierwsza data premiery została przedstawiona jako 2021 rok. Do końca bieżącego roku pozostało jeszcze sporo czasu, ale można się spodziewać przesunięcia daty premiery — tak samo, jak zmiany kwoty budżetu. W ostatnim czasie pojawiła się informacja, że sam pierwszy sezon Władca Pierścieni ma kosztować 465 milionów dolarów. Informacje te zostały ujawnione przez rząd Nowej Zelandii, więc można uznać je za prawdziwe. Twórcy zaplanowali 5 sezonów i jeden spin-off, czyli budżet może wynieść nawet 3 miliardy dolarów. Amazon wyciągnął najcięższe działa, jakie się dało i najbliższe lata pokażą, czy teoretycznie najlepsze możliwości (pieniądze, historia) wystarczą, czy trzeba do tego pewnego nieznanego pierwiastka, który bez wątpienia miała Gra o Tron.
Wbrew temu, co może się wydawać po tytule serialu, historia nie będzie kolejny raz opowiadała wyprawy Hobbitów do Mordoru. Tym razem fabuła została umiejscowiona na tysiące lat przed tymi wydarzeniami – w tak zwanej Drugiej Erze. Jeśli ktoś chce zgłębić się w owe wydarzenia, to może to zrobić, czytając nieco trudną w odbiorze książkę Silmarillion lub o wiele prostsze powieści, które w ostatnich latach zaczęły pojawiać się na półkach polskich księgarni.
Fani uniwersum od lat zachodzili w głowę, dlaczego nikt nie zdecydował się zekranizować tych historii o ogromnym potencjale. Wiadome było, że prawa do historii kosztują krocie i jeśli ktoś w końcu się zdecyduje — będzie musiał wydać ogromną, rekordową kwotę i wejść w to na 100%. Padło na Amazon, czyli obecnie najbogatszą firmę na świecie. Na prawa do marki wyłożono aż 250 milionów dolarów, o co podobno zabiegał sam Jeff Bezos, który bardzo chce mieć na swojej platformie coś o podobnym potencjale do Gry o Tron. Czy to wszystko wystarczy? Plany są bardzo ambitne. Serial ma mieć 20 odcinków tylko w pierwszym sezonie, czyli dwukrotnie więcej niż pierwsze odsłony „największego” serialu HBO. Twórcy chcą wyznaczyć nowe standardy i jeśli się uda, być może będziemy świadkami nowej ery filmów i seriali.